poniedziałek, 19 sierpnia 2013

'Urodziny.'

Dzieciaki i cała reszta czytelników..

Ludzie się rozstają, ludzie się schodzą, ludzie przeżywają chwile ciężkie, lekkie, szczęśliwe jak i te trochę gorsze. A ja? Ja jako nastolatek, a w szczególności po pogodzeniu się z faktami, które nastąpiły w lutym (rozstanie z dziewczyną) zacząłem w 'spokoju' żyć dalej..

Ojj, byłem małym pozytywnym wariatem - przyznaję to tak mało skromnie. Pierwsza klasa szkoły średniej mijała swoim tempem, czyli tak jakby chciała, a nie mogła, bo mimo zakurwistych jajec każdy dzieciak ma dość szkoły.. No i tak właśnie pewnego dnia, słonecznego, fajnego dnia, gdy wracałem zrezygnowany i zmęczony ze szkoły (a był to 21 kwietnia 2008r.) w drodzę do domu spotkałem... Gamonia, tak - Gamonia. A Gamoniem Moi Drodzy był, jest i Zawsze będzie Mój Drogi kolega Daniel (pseudonim jego, które jest rozpoznawalne w Naszym mieście zachowam dla siebie w ramach dyskrecji i chuj), który miał dobre serce i był strasznie śmieszny. A 21 kwietnia był to dzień jego urodzin kurna !! O tak !! W dodatku, gdy się spotkaliśmy Daniel nie był sam.. Był z nim pewien kolega z miasta oddalonego o 40km od Naszego, który był ponoć hakerem, był chudy, wysoki, do matki przez telefon mówił 'a weź spierdalaj głupia suko', nie wiem czy miał imię, ale na pewno miał pseudonim - Chormi. O tak, gościu był przekonkretny, dla mnie był głupi, ale pozytywny i świetny był z nim ubaw. Dzieciaki.. chciałbym by ta historia i przesłanie jakie ona ze sobą niesie  była kolejną Waszą przestrogą, ale nie oszukujmy się.. Na pewno popełnicie mój błąd, bo wszyscy jesteśmy tylko głupimi ludźmi, którzy muszą coś odjebać by się przekonać, że tak nie wolno. Na szczęście wolałbym by wszyscy ludzie popełniali takie moje błędy, które nie są jakieś drastyczne i szkodliwe dla otoczenia i mnie samego (nie licząc bólu i np: kackupy). Także.. dnia 21 kwietnia, po spotkaniu ziomka Daniela i jego kumpla (i mojego nowego) - Chormiego - poszliśmy się najebać ! Słuchajcie.. za nim zacząłem spisywać tą historię przez wiele dni próbowałem sobie przypomnieć kilka rzeczy, ale za chuja nie mogłem m.in. : gdzie, o której i jaką wódkę piliśmy ?! Za chuja nie pamiętam ! Ale to co pamiętam zaczyna się od drewnianej werandy w centrum miasta, do której idąc Chormi zaliczył pięścią (dobrze, że nie mordą) chyba wszystkie znaki drogowe i chyba wszystkie światła drogowe (światła z racji, że był wysoki w chuj).
Tak.. pamiętam jak stojąc tam w trójkę czułem się świetnie ! Serio ! Byłem najebany, ale jak nowo narodzony ! W moim umyśle było chyba milion procesów, które tylko się prześcigały bym skupił się właśnie na nim jednym ! (i piliśmy tylko wódkę!) Aż po pewnym czasie, nie wiedząc skąd, jak, dlaczego wzięły się przy Nas jakieś 2/3 dziewczyny. Nie pamiętam ich mordy, ale wiem, że miały ciemne ryje (może były Indiankami - tak o to wtedy żem pomyślał). A ja, jako osoba dziwnie pijana i jeszcze bardziej dziwnie oświecona zacząłem z Nimi konwersacje. I w tym momencie moja historia się urywa, gdyż to co napiszę teraz jest już opowieścią Daniela, a więc cytuję: "Stary! stałeś tak i stałeś, nakurwiałeś o wszystkim chyba, morda Ci się nie zamykała, dziwiłem się jak Ty możesz tyle mówić! Słuchając Ciebie prawię się odwodniłem! No i tak gadasz gadasz i nagle jak drzewo jebnąłeś na glebę w biały dzień, prosto na ryj." Haha, uwierzcie mi, że nic z tego nie pamiętam. Ale to co zaczynam już pamiętać to to jak chłopaki nie chcąc mnie tak zostawić (dzięki Zeusowi) chwycili mnie za nogi i ręce i nieśli mnie tak przez pół miasta by donieść mnie na siłownie. Cóż za niesamowity fart nade mną i w ogóle nad Nami wtedy spoczywał, że nikt nie zadzwonił po policje i, że my ich sami osobiście nie spotkaliśmy. No, ale w czasie niesienia mnie.. Zapamiętajcie sobie Dzieciaki ! Jeżeli kiedykolwiek będziecie nieść swojego kolegę przez miasto, który zasłabnie i Wy również będziecie pijani, to miejcie chociaż tyle jeszcze rozumu w głowie by nie puszczać go w momencie jak idą inni koledzy i ze chce Wam się podać im rękę ! Bo beton jest twardy ! No.. wtedy poczułem to jak mnie puścili, ale poczułem również dwie pary więcej rok, które się przyłączyły by mnie nieść. Po ciężkim otwarciu oka ujrzałem, że to byli również i moi dwaj śmieszni koledzy, a więc nie było źle. Taa.. nie było źle do momentu aż brygada czteroosobowa zaczęła mnie znosić do piwnicy (mojej siłowni). Kurna.. zadaje sobie i czasem Danielowi do teraz te pytanie.. czemu znosili mnie głową w dół i czemu zrobili to tak, że moja potylica zaliczyła kurwa każdy stopień ?!  Jak to dobrze, że nie czułem takiego bólu..
Tyle co zapamiętałem z pobytu na siłowni to śmiechy, więcej alkoholu i to jak w końcu wstałem i poszedłem gdzieś w głąb się odlać, nie wysrać! - a wspomniałem tu o sraniu w piwnicy, ponieważ przypomniała mi się pewna historia, której rzeczywistego czasu nie jestem w stanie sobie przypomnieć (na pewno miało to miejsce gdzieś pomiędzy sierpniem 2008, a sierpniem 2009). Dlatego opowiem ją już teraz. Miało to miejsce u mnie w bloku, w piwnicach mojego bloku. Pewnego dnia zobaczyliśmy z chłopakami dziwne zebranie ludzi pod klatką i nie wiedzieliśmy o co chodzi. Obstawialiśmy, że gadają coś na temat robotników, którzy robili w tym czasie coś na dachu. Jednak nie. Okazało się, że do piwnic mego bloku przybyła skądś tam jakąś wyspecjalizowana w swojej dziedzinie, jedyna w swoim rodzaju, posiadająca do tego wyspecjalizowany sprzęt z licencją Komisja Od Gówna ! Tak jest ! Po prostu.. ktoś nasrał w piwnicy i stare społeczniaki oburzyli się będąc pewny, że to ktoś od Nas młodych. My wiedzieliśmy, że to ktoś z dachu, z robotników. No, ale jak to stwierdziła komisja: "noo.. te gówno jest długie i chude.. to na pewno Boguckiego!" (jeden z moich przyjaciół). Uwierzcie mi, że wszyscy myśleliśmy, że się zesramy ze śmiechu i wtedy to dopiero by było nasrane ! I to przez Nas !
No, ale wracając do tematu tej historii.. po dojściu do siebie wróciłem do domu i koniec kurna historii hah, to Was kurwa zaskoczyłem no nie. No, następnego dnia pamiętam tylko tyle, że na pierwszej lekcji Ekonomii w klasie o godz 8:00 przyszedłem na lekcje jakoś 8:15 z dwiema 1,5 litrowymi Cisowiankami gazowanymi na suchara w ryju..

Dzieciaki.. imprezowanie jest piękne, naprawdę, tylko trzeba umieć.. Ja tamtego dnia pokazałem niespodziewanie, że nawet i Waszemu tacie może czasem coś pójść nie tak, bowiem nie ma ludzi niezniszczalnych, niepokonanych i idealnych. Nie licząc tego, że tamtego dnia nauczyłem się jeszcze tego jak należy nieść pijanych kolegów (mimo, że sam byłem niesiony, ale o to chodzi właśnie) i poznałem kilka ciekawych hakieroskich teorii i opowiastek Chormiego, którego już nigdy więcej nie spotkałem w swoim życiu (przynajmniej do teraz jak to Wam spisuje) to zaliczam tamten dzień, tamto wspomnienie do jednych z fajniejszych i śmiesznieszych na etapie do 17-ego roku życia (myśleliście, że w moim życiu? dupa, wszystko się dopiero rozkręca..) CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz